Wczoraj w "mojej" galerii była noc zniżek i postanowiłam to wykorzystać - w poniedziałek jadę z Alą na 5-dniową Zieloną Szkołę do Karpacza. Moim must have były balerinki ze srebrnym czubkiem. Były w Deichmannie, ale nie było rozmiaru, więc postanowiłam, że poszukam jeszcze po sklepach, a jakbym nie znalazła, to wzięłabym sobie te z Deichmanna o rozmiar mniejsze. Znalazłam w Mohito przepiękne balerinki w kolorze pomarańczowym, ale też nie było rozmiaru. W końcu, gdy poszłam do New Yorkera znalazłam prawdziwe cudeńka, co prawda bez czubka, ale i tak podobały mi się bardziej od tych, których szukałam, w dodatku były w nietypowym kolorze, coś pomiędzy miedzią, a złotem, a na metce pisze, że to kolor brzoskwiniowy. Skoro byłam już w tym sklepie, szukałam jakiś ubrań. Moja mama znalazła bluzkę na krótki rękaw z fotografią (pasuje do butów). Uparłam się, że jeszcze pomyślę co wybrać (wcześniej w H&M zobaczyłam cudny, motylkowy sweter w kolorze nude w różowe paski, i w Orsay'u żarówiastą różową kamizelkę). W końcu postawiłam na tą bluzkę. Miej ważnymi rzeczami były japonki meliski (czyli z gumy), lakier do paznokci w kolorze pastelowym pomarańczowym oraz portfelik (nie wliczając rzeczy typu skarpetki :P). No to najpierw pokażę Wam buty:


Tu bluzka. BARDZO prześwituje, zresztą sami zobaczcie, po prawej stronie widać metkę ;d:
Tu japonki:
Portfel:
No i lakier :
Karolina ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz